poniedziałek, 30 lipca 2012

JEDENAŚCIE

DarcyObudziłam się. Przy mnie nikogo nie było. Byłam sama w szpitalnej sali, a wszystko w niej wydawało się takie dziwne, a za razem straszne . Miałam ochote oderwać te wszystkie "kabelki" podłączone do nieiwlkich woreczków gdzie spływały w nich dziwne płyny. Obok łóżka była biała szafeczka, gdzie stała woda mineralna i srebrna taca z lekami, strzykawkami. Na sama myśl, że pielęgniarki wstrzykują we mnie dziwne lekarstwa, moje ciało drętwiało. Odwróciłam glowę w s tronę drzwi gdzie w progu znalazła się chuda , niewielkiego wzrostu kobieta. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie i podeszła do szafki, biorąc strzykawkę w dłoń.
- To nie będzie boleć.-  zapewniła i powoli zbliżała igłę w moje zgięcie w łokciu
- Nie ! - zaprzeczyłam i odsunęłam jej rękę, w której trzymala te cacko
- Muszę to zrobić.. Spokojnie. - odparła
- Nie, błagam ! - krzyknęłm - Ja nie chcę !
Rudowłosa opadła na krzesło zrezygnowana i spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. Jak na wariatkę ?
- Co się dzieje ? - spytał tata wchodząc do sali, z Zaynem u boku
Pięlegniarka uniosła strzykawkę ku górze i wzruszyła ramionami. Wiedział o co chodzi. Boję się strzykawek. Mulat pokręcił głową i zachichotał.
- Darcy, spokojnie. To nie będzie boleć. - zapewniał
- Tak, każdy tak mówi. - powiedziałam oburzona
Malik podszedł do mnie i złapał mnie za rekę . Zapewnił mnie jeszcze raz że nie będzie boleć i znacząco spojrzał na kobiete. Ona podeszła i uniosła igłę do góry i wbiła mi ją w odpowiednie moejsce. Zamknęłam mocno oczy i zagryzłam wargę. Nawet się nie zorientowałam gdy było po wszystkim. Zdezorientowana popatrzyłam na ślad po ukuciu.
- To już ? - spytałam
- Tak. - powikała głową kobieta  i wyszła z sali
Tata i Zayn zajęli miejsca obok łóżka. 
- Jak się czujesz ? - spytali chórkiem
- Lepiej. - chrząknęłam - Kiedy mnie stąd wypuszczą ?
- Dziewczyno ! Ty się dopiero obudzilaś. - uświadomił mnie ojciec jakbym nie wiedziała - Musisz odpocząć i być pod opieką lekarzy .
- No ale po co, skoro czuję się dobrze... - przewróciłam oczami
- To nie ja tu rządzę. - powiedział i skinął głową na doktora który właśnie wszedł do pomieszczenia.
- Doktorze. - spojrzałam na wysokiego mężczyzne o siwych włosach - Kiedy będę mogła opuścić szpital ? - spytałam a on się uśmiechnął
Zajrzał na do mojej karty pacjenta i przenaalizował wszystkie moje badania. Czasami coś tam mruknął pod nosem.
- Stan jest całkiem niezły. - odparł - W sumie to po co ją tu trzymać na sile, skoro naprawdę jest znaczna poprawa. - wzruszył ramionami - Może pojechać do domu. Tylko jeden warunek. - uprzedził - Co 3 dni będzie odwiedzać ją nasza wolontariuszka i będzie sprawdzać jej stan. - skierował te słowa do taty
Przewróciłam teatralnie oczami, ponieważ uważałam, że ta cała kobiecina, która będzie tam do mnie przychodzić jest zbedna, ale to było jedyne wyjście, aby się wydostać, z tych czterech białych ścian.
Ojciec uzgidnił z mężczyzną, że wolontariuszka będzie przychodzić co 3 dni o godzinie 17.00.

********
Po niecałej godzinie siedziałam w taxówce , która miała nas zawieźć do hotelu, pod którym stało mnóstwo fanek. Jak zawsze, nic przez te kilka dni się nie zmieniło. Mój tata i kilka ochroniarzy uspokoili rozwrzeszczane tłumy dziewczyn, żebym mogła wejść do hotelu, do którego zaprowadził mnie mulat, a potem wrócił rozdać kilka utografów.
- DARCY ! - uśłyszałam krzyki za sobą
Odwróciłam się na pięcie i ujrzałam za sobą Jessie, Hazze, Liam'a, Loui's i Niall'a. Wszyscy się na mnie rzucili, wyściskując mnie, nawet Tomlinson. Zadziwiające wręcz. Uśmiechnęłam się do nich szeroko rzucając tylko krotkie '' Hej ''. - Miło Was widzieć. - mruknęłam - Ale jestem zmęczona i chciałabym się położyć.. - westchnęłam
- Rozumiemy. - powiedzieli chórkiem
Pokiwałam głową i ruszyłam do swojego i Jessie pokoju. Weszłam do toalety i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Krwotok na wardze, plastr nad brwią i małe zadrapania. Czułam się okropnie w tym ciele. Poobijanym. Tak jakbym byla jakąś ćpunką i kiedy przedawkowałam , pobiłam się z kimś. Pierwszy raz od tego wypadku przejrzałam się w lustrze. Miałam ochotę je pobić. i właśnie tak zrobiłam. Walnęłam pięścią, w lustro tak mocno, że poorozbijało się na drobne kawałeczki. Spojrzałam na swoją pięść. Była w krwi. Rozwalone palce. Opadłam na podłogę, zsuwając się po ścianie. Spojrzalam na kawałkie szkła, a po chwili wzięłam jeden w rękę. Przyjrzałam mu się dokładnie, a następnie odkryłam blizny po cięciu się. Zagryzłam wargę i przejechałam szkłem po nadgarstku. Nie musiałam długo czekać za nim polała się krew. Poczułam ulgę. Moja ręka zdrętwiała i po moim ciele przeszły ciarki. Miałam satysfakcje, że znowu to zrobilam. Cięłam się wtedy kiedy Chris zginął. Zapomniałam tego uczucia, jakim było samookaleczanie. Przymknęłam oczy.
 W pewnej chwili drzwi do lazienki się otworzyły , a w progu ujrzałam Jessie :
- Boże. - uklękła przede mną i rozejrzała się po łazience, oglądając kawałki lustra, a następnie złapała mnie za nadgastek patrząc na rane - Po co to zrobiłaś ? - warknęła
Nie odpowiadałam.
- Po co do cholery znowu się cięłaś ? - powiedziala przez zaciśnięte zęby
Tak po prostu wstałam i sięgnęłam do szafki gdzie była apteczka. Przetarłam ranę po cięciu i tą, która była po wybiciu lustra. Nastepnie zawinęłam rękę bandażem.
- Nikomu ani słowa. - burknęłam nie odwracając się w jej stronę - Rozumiesz ?
Po chwili usłyszałam ciche " Jasne". Blondynka wzięła szufelkę i zaczęła sprzątać szkło, a następnie wrzucać do worka na śmieci. Wytarłam krew ścierką i poszłam do pokoju, rzucając się na łóżko. Zanim cokolwiek zdążyłam zrobić moja pzyjaciółka siedziała już przy mnie na łóżku.
- Czemu to znowu zrobiłaś ? - spytała przyciszonym głosem
- Nieważne... - mruknęłam
- Ważne. - zapewniła - Ja nie ulegnę, dopóki mi ine powiesz...
-Spójrz na moją twarz. - usiadłam na przec niej
Przyjrzała się z uwagą i tylko wzryszyła ramionami .
- Poobijana, zarysowana.... - syknęłam
- To się wszystko zagoi. - powiedziała
- Nie czuję się po prostu z tym dobrze, nie rozumiesz ?
- To byl powód do samookaleczenia się ? - przewróciła oczami
Zrobiłam to samo i opadłam na lóżko. Jes westchnęła głośna i wyszła z pokoju.

Następnego dnia czułam się o wiele lepiej . Słońce świeciło i było naprawdę przyjemnie. Stanęłam przed szafą i wybrałam sobie ubrania. Założyłam jeansowe shorty, białą koszulkę i do tego miętowe conversy. Poszłam do jadalnii, gdzie wszyscy siedzieli już przy stole.
- Co Ci się stało w rękę ? - spytał Niall wskazując na dłoń, zawiniętą w bandaż
- Przycięłam sobie rękę drzwiami. - wymyśliłam coś na szybko i zerknęłam na Jessie, która pokręciła głową i wrociła do jedzenia
Usiadłam na swoim miejscu i wzięłam do ręki szklankę z zimnym, pomarańczowym sokiem. Oprożniłam ją i postawiłam na miejsce.
- Nie zjesz nic ? - spytał tata , na co ja pokręciłam przecząco glową - Musisz nabrać sił. Jedz.
- Nie mam ochoty. - mruknęłam - Nie zmuszaj mnie...
- Jak chcesz.. - powiedział zrezygnowany - Dzisiaj mamy wywiad, dokładnie za 3 godziny musimy być w studio. - spojrzał na zegarek - Zostaniesz w hotelu z Jessie. - polecił, na co pokiwałam głową
Blondynka zmierzyła mnie wzrokiem :
- już ja jej dopilnuję.
____________________________
Hej. Wrociłam z kolonii. Nie będę opowiadać, bo was zanudzę, bo długo by tu mówić, więc powiem, ze było genialnie.
    Z gory, przepraszam, że taki krótki...
No to widzże, że 15 komentarzy było. Łohohooo :) Ja w środę znowu wybywam na prawie cały sierpień, ale poproszę o 15 komentarzy. ;* Kocham Was. <3

piątek, 13 lipca 2012

DZIESIĘĆ

Jessie

Wysiedliśmy pośpiesznie z taksówki rzucając kierowcy monety na zapłatę. Zatrzasnęłam drzwi i pobiegliśmy do szpitala. Weszliśmy do budynku. Rozglądając się można było dostrzec jedynie recepcje, winde oraz kilka krzesełek. Tata Darcy spytał gdzie leży dziewczyna przywieziona po wypadku , na co niziutka, szczupła blondyneczka w białym fartuchu powiedziała :
' Drugie piętro, sala 30 '
Skinęliśmy głową i pognaliśmy do windy. Czekaliśmy na nią wieczność, lecz po niecałych 2 minutach przyjechała. Wsiedliśmy do niej i klikając guzik ' piętro drugie ' nerwowo przebieraliśmy nogami. Gdy znaleźliśmy się na drugim piętrze, gdzie leżała moja przyjaciółką od razu zobaczyliśmy drzwi z numerkiem 30. Pewnym krokiem weszliśmy na sale. Przy łóżku stał lekarz, który spisywał coś z tabliczki, która wisiała na łóżku. Gdy doktor nas zobaczył, wyjrzał zza swoich okularów :
- Państwo kimś z rodziny ? - spytał
- Tak.- mruknął niepewnie Paul
- Możecie posiedzieć przy poszkodowanej, ale nie za długo. - polecił i wyszedł z sali
Podeszliśmy bliżej łóżka Darcy. Była mocno poobijana, praktycznie na całej prawej ręce miała siniaki, a lewą ręke miała w gipsie. Na dolnej wardze był mały krwotok, a nad brwią miała naklejony plaster. Oddychała ciężko z lekką chrypką. Spała ? Nie wiem, w każdym razie miała zamknięte oczy i nie kontaktowała. Kiedy się obudzi ? Kiedyś musi, musi po prostu. W oczach jej taty nabrały się łzy. Usiadł obok niej na łóżku i ścisnął jej dłoń. Stałam obok Zayn'a osłupiała. Nie wiedziałam jak sie zachować. Podeszłam do niej i pogładziłam po włosach, a potem po policzku.
' Wyjdzie z tego ' - mówiłam sobie w duchu

Zayn

' Darcy jest w szpitalu. Miała wypadek' - napisałem do Liam'a sms'a
' Daj adres ' - odpisał na co ja napisałem to o co prosił
Schowałem telefon do kieszeni i poszedłem za Paul'em do doktora spytać się o stan szatynki. Zastukaliśmy do drzwi i usłyszeliśmy donośny głos lekarza :
' Prosze '
Nacisnąłem na klamke i wpuściłem przed sobą Paul'a  a sam wszedł za nim. Usiedliśmy na krzesłach naprzeciw mężczyzny :
- Chciałbym sie zapytać - zaczął Paul - W jakim stanie jest Darcy, moja córka przywieziona z wypadku..
Lekarz westchnął głośno i usiadł na rogu biurka. Zdjął swoje okulary i położył obok siebie.
- Nie jest najgorzej. - spojrzał na nas - Jest dosyć mocno poobijana, ale to nic poważnego. Jedynie ma złamaną rękę i to wszystko co może wydawać się niepokojące. - zapewnił
- A kiedy się obudzi ? - wtrąciłem
- Tego nikt nie wie synu. - odpowiedział dosyć spokojnie - Trzeba czekać
Porozmawialiśmy jeszcze i wyszliśmy z gabinetu. Na korytarzu spotkaliśmy Liam'a, Niall'a, Hazze, Lou, Danielle i Eleanor. Jak przedszkole z Payne'm na czele.
- Co się stało ? - rzucił pośpiesznie pytanie Nialler
- Miała wypadek. - mruknąłem
- W której sali jest ? - dopytywał
Nic nie odpowiedzieliśmy . Wszyscy poszliśmy do sali nr. 30 gdzie przy łóżku siedziała Jessie ściskając dziewczynę za ręke. Harry podszedł do niej i przytulił mocno blondynkę, zerkając na Darcy. Wszyscy stali osłupiali. Dan trzęsły się nogi, a Horan stał z rozdziawioną buzią wpatrując się w poszkodowaną. Nawet Louis'owi, który zawsze toczył z nią wojnę zmiękło serce i podszedł do lożka siadając obok na krzesełku i chowając twarz w dłoniach. Niestety Dan i El nie mogły być dłużej gdyż śpieszyły na samolot lecący do UK. Pożegnały sie ze wszystkimi nie zapominając o Darcy. W pewnym momencie brunetka przestała tak ciężko oddychać. Oddychała jak każdy inny tylko trochę głośniej. Wszyscy spojrzeli na nią niespokojni i zaciekawieni z nadzieją, że zaraz się obudzi. Nasze nadzieje wywiały z wiatrem. Znowu zaczęła oddychać głośno i ciężko. Tak jakby sprawiało to jej jakąś trudność.
Po niecałych dwóch godzinach byliśmy zmuszeni opuścić salę, gdyż potrzebne były jeszcze jakieś badania. Zrezygnowani opuściliśmy szpital i wssiedliśmy do limuzyny, którą przyjechała gromada. Po niecałych 20 minutach byliśmy w hotelu. Powolnym krokiem udałem się do pokoju, a kiedy sie w nim znalazłem rzuciłem sie na łóżku i wbiłem twarz w poduszke.
- Ej stary! - usiadł przy mnie Niall , a cała reszta spojrzała właśnie na mnie - Będzie dobrze , wyjdzie z tego. - pocieszał
- Spojrzałem zaszklonymi oczami na całą piątke. Mieli dziwne miny. Takie jakby współczuli właśnie mi, a nie Darcy czy Paul'owi. Pokiwałem głową i spuściłem ją.

Kolejne 5 dni mineło dość szybko. Codziennie taki sam plan, wizyta w szpitalu, a wczoraj koncert. Darcy do tej pory się nie obudziła, co każdego nie pokoiło.
    Po śniadaniu od razu skierowałem się w stronę limuzyny, żeby pojechać do szpitala :
- Ej, czekaj. - krzyczała za mną Jessie - Jadę z tobą. - na jej twarzy pojawił się prawie niewidzialny uśmiech
Wydaje mi się, że ten cały wypadek to właśnie ona przeżyła najbardziej. Nie spała po nocach i chodziła ze smutkiem namalowanym na twarzy.
Skinąłem głową i otworzyłem jej drzwi prawie jak dżentelmen, a następnie sam wsiadłem do białego auta.
           Weszliśmy do jej sali. Zajęliśmy miejsca obok łóżka i wpatrywałem się w jej bezwładne ciało. Siniaki powoli znikały, widać było znaczną poprawę. Po policzku Jes spłynęła pojedyncza łza, która po chwili ociekła na białą, szpitalną pościel.
- Ja tu będę dość długo dzisiaj. - uprzedziłem blondynke , a ona skinęła głową na znak, że spędzi ten czas ze mną
Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i przeleciałem ją wzrokiem od góry do dołu. Miałem nadzieje, że w końcu się obudzi. Pewnie zabrzmi to trochę dziwacznie, ale brakowało mi jej grymasów i złych humorków. W pewnym sensie te wszystkie wybryki doskonale rozumiałem. Przeżywała śmierć chłopaka. Było jej jego brak i stąd te wszystkie docinki i opryskliwość, ale i tak była doskonała na swój sposób. Jej naturalność i zachowanie przyciągało chłopaków. W tym zdecydowanie mnie. Ciekawiło mnie jej styl życia i sama jej osoba. Chciałbym żeby jeszcze się do mnie uśmiechnęła, a chociażby spojrzała swoim złowrogim spojrzeniem. Tak, dobrze słyszeliście. Złowrogim. Wiem, że w jakiś sposób traktuje mnie, naszą całą piątke jako wroga. Chciałbym to zmienić, tylko jak ?
    Szatynka znowu zaczęła spokojnie i wolno oddychać. Prawie bezszelestnie. Poruszyła ręką. Spojrzałem znacząco na jej przyjaciółkę. Myśleliśmy o tym samym . Budzi się ? Spojrzałem z nadzieją na dziewczynę, która powoli otworzyła oczy. Mrugnęła powiekami, które zdawały się ciężkie, że nie miała siły nimi mrugać. Westchnęła cicho, a na mojej i Jessie twarzy pojawił się uśmiech . Odkręciła głowę w naszą strone :
- Jessie ? - spytała niepewnie przyciszonym głosem, a blondynka ochoczo pokiwała głową - Zayn ?- spojrzała na mnie z przymrużonymi oczami. Po moim całym ciele przeszły ciarki. Pokiwałem niepewnie głową . Spojrzała w sufit.
- Co się stało ? Gdzie ja jestem ? - spytała szeptem
- Miałaś wypadek. - złapałem ją za ręke.
Dziewczyna zdezorientowana spojrzała na splecione nasze ręce. Miałem złe przeczucie. Choć nie była w tym momencie dość silna, żeby wydrzeć sie na mnie co ja robię, właśnie tego sie obawiałem. Mrugnęła oczami i ścisnęła moją rękę jeszcze mocniej. Tak jakby się bała.
- Ja pójdę po lekarza. - zaproponowała Jes i wyszła z sali
- Jak się czujesz ? - spytałem brunetkę
- Dziwnie. - chrząknęła - boli mnie rękę. - spojrzała na tą w gipsie, a potem na tą całą posiniaczoną. Uśmiechnąłem się. Pogładziłem ją po policzku. Westchnęła głęboko i przymknęła oczy.
- Prześpij się. - poleciłem przykrywając ją kołdrą
- Pokiwała powolnie głową.

______________________________________________
Hej. ;* Powiem szczerze, ten rozdział zaliczam do udanych. Takie jest moje zdanie. Nawet jakoś tako wyszedł. Podoba mi się. < moja skromność :D >
Nie chcę was zanudzać, więc mówię , że poprosiłabym 14 komentarzy, tak jak było tamtym razem :) Ja w środe wyjeżdżam na kolonie, więc pewnie następny dodam dopiero po powrocie, choć utrudnia mi to troche mój kompute, gdyż znowu zaczął sie psuć. Dam sobie jakoś rade :) Mam jeszcze laptopa XD Więc, 14 komentarzy, tak ? :] Do następnego. Kocham Was i Dziękuje. <3

piątek, 6 lipca 2012

DZIEWIĘĆ < inny niż tamten >

Jessie

Grałam sobie w karty z Darcy, którą cały czas ogrywałam. Co chwile również dostawałam sms'y, co szatynke trochę denerwowało, gdyż zamiast skupić się na grze, piszę z... Harry'm i co sekundę uśmiecham się sama do siebie.
- Co ty tak szczerzysz się do tego telefonu ? - spytała Darcy
- Oj. nieważne. - pokręciłam głową
- No powiedz.- nalegała
- Tylko z Harry'm piszę.
- Z tą kędzierzawą małpą ? - wytrzeszczyła oczy
- Z Harry'm. - zaśmiałam się
- Was coś łączy czy coś ? - zagryzła wargę i spojrzała tak na mnie jak gdyby nie miała zamiaru odpuścić
- Niee.. To znaczy tak.. To znaczy.. nie wiem. - spuściłam głowę
- Jak to nie wiesz ?
- No bo my tylko.. Się pocałowaliśmy. - zaczerwieniłam się, a oczy mojej przyjaciółki były większe niż pięciozłotówki - No bo on.. jest taki słodki, dobrze się czuję w jego towarzystwie, jest zabawny i przystojny. - z każdym słowem kąciki moich ust unosiły się ku górze
- Ktoś tu jest zakochany... - zamarzyła się żeby mi dokuczyć - Mogłaś se znaleźć kogoś innego, ale skoro...
- Ani słowa. - przerwałam - Harry jest genialnym facetem, a ty se myśl o nim co chcesz - syknęłam
- Ojj, nie denerwuj się.. - rozczochrała mnie, na co ja się uśmiechnęłam
Usłyszałam dźwięk telefonu. Na ekranie było :
SMS od Harry. xx
Pośpiesznie nacisnęłam guzik pod stosowany do " otwórz " wiadomość.
' Przyjdź na hotelowy basen... '
- Muszę iść. - rzuciłam spojrzenie w jej stronę i zaczęłam zakładać buty
- Ejj, a gra ? - spytała z pretensją
- Dokończymy potem, pa. - wyszłam w pośpiechu z pokoju
Po niecałych 5 minutach znajdywałam sie na hotelowym basenie. Znalazłam jakąś wolną ławkę i usiadłam na nią rozglądając się za Hazzą. Wycierałam spocone ręce o spodenki. Jej, jak ten chłopak na mnie działa. Uśmiechnęłam sie sama do siebie i spojrzałam na hotel, z którego właśnie wyszedł Styles. Przeleciał szybkim spojrzeniem plac i gdy zobaczył mnie, wziął głęboki wdech i zmierzał w moją stronę. Rzucił tylko szybkie " Hej" i usiadł obok mnie. Wbił wzrok w chodnik i wydawało się jakby chciał mi coś powiedzieć.
- Coś się stało ? - spytałam zmartwionym głosem
- Mam do Ciebie jedno pytanie... - zaczął, nie patrząc w moje oczy
- Mów. - powiedziałam
- Czy ten pocałunek coś znaczył ? - spytał i spojrzał głęboko w moje niebieskawe oczy
- Harry...
- Bo ja nie chce tylko jakiejś wakacyjnej przygody. - przerwał mi - Ja naprawdę coś do Ciebie czuję.
- Bo widzisz.. Ja też. I wclae nie chciałam jakiejś wakacyjnej , jednorazowej przygody. Kocham Cię. - szpepęłam, a na twarzy kędzierzawego pojawił się szeroki uśmiech, a po chwili złożył pocałunek na moich ustach. Błądził językiem po moim podniebieniu i można było wyczuć, że co chwile się uśmiechał. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie.

Darcy

Stałam na balkonie i po kryjomu podglądałam tych zakochańców na basenie. Jessie i Harry TEGO JESZCZE NIE GRALI ! W sumie , nie trawię tego Hazzy, tak jak całego tego zespołu, ale muszę przyznać, że ta dwójka, wygląda ze sobą naprawdę ładnie. Jak ta psychiczna, zwariowana dziewczyna jest zadowolona, to chyba dobrze, nie ? Ale niech tylko ten cały Harry ją skrzywdzi to tą "piękną" buźke będzie miał zrytą. 
    uśmiechnęłam się sama do siebie i usłyszałam czyjeś kroki za sobą. Automatycznie się odwróciłam i ujrzałam Louis'a. Podszedł do barierki i spojrzał na Harolda i Jess, siedzących na ławce.
- Rodzice nie nauczyli, że nie można podglądać ?- spytał dociekliwie
- O co Ci znowu chodzi ? - prychnęłam
- O nic.. - wzruszył ramionami - A może skoro Ci sie nudzi, po obrażałabyś kogoś ? No dalej, pwoiedz np. mi jak to mnie nienawidzisz ? - skrzyżował ręce na klatce piersiowej
- Weź spadaj, nie mam ochoty z Tobą rozmawiać i się niepotrzebnie denerwować. - warknęłam
- No to skoro Ci przeszkadzam to po prostu ty idź. - wyszczerzył się sztucznie
Spojrzałam na niego jak na głupka i mruknęłam pod nosem " chujoza "i zmierzałam w kierunki szklanych, wielkich drzwi. Pokazałam mu jeszcze tylko środkowy palec i wyszłam. Nie chciałam wracać do pokoju , więc postanowiłam, że pójdę się przejść.. Wyszłam z hotelu i zmierzałam w stronę.. hhmm, nie wiem gdzie. Po prostu przed siebie. Założyłam na uszy słuchawki.
    w chwili obecnej chciałabym pieprznąć głową o ścianę. Jak mnie te życie doprowadza do szału. Mam ochotę wrócić do Londynu i spędzić te wakacje sama niż tutaj z nimi. Mam wakacje, a muszę wysłuchiwać tego wszystkiego. Ich marudzeń ich zrzędzeń. Gdyby nie to, że tata znalazł tą pracę to by mnie tu nie było i tak na pewno byłoby lepiej.
      Moją uwagę przykuła dziewczynka siedząca po drugiej stronie ulicy i płacząca. Przystanęłam na chwilę i spojrzałam na dziewczynkę. Rozejrzałam się i przeszłam przez pasy, gdy w pewnym momencie zza zakrętu wyjechało pędzące auto. Spojrzałam przerażona w stronę samochodu i chciałam przyśpieszyć, lecz było za późno..

Jessie

Było już dobre po 21.00, a Darcy nadal nie było. Nie wiadomo gdzie poszła, nie wiadomo z kim i kiedy, ale nie widziałam jej już niecałe 5 godzin.
    Chodziłam poddenerwowana po pokoju. Co sie mogło z nią stać ? Nie mogła przecież przepaść jak kamień w wode. Pójść jej szukać ? No, ale jak mam jej szukać skoro nawet nie wiem gdzie poszła.
Ludzie !
' Jessie, dramatyzujesz ! Znasz Darcy. Pewnie poszła do jakiegoś klubu i przyjdzie nawalona. '- mówiłam sobie w duchu . to był rodzaj tego, że nie chcę myślęć o tym, że jej mogło coś sie stać. Dobra , koniec ! Pójdę do Paul'a. 
   Wyszłam z pokoju i zmierzałam w strone sypialni tatya Darcy. Gdy byłam na miejscu, zapukałam w drzwi, a po pomieszczeniu rozległ się głos :
' Proszę '

Nacisnęłam pośpiesznie na klamkę i weszłam do środka :
- Jessie ? - spytał ze zdziwieniem - Coś się stało ?
- Chyba tak. - powiedziałam zaniepokojona - Chodzi o to, że.. Darcy nie ma od 5 godzin, nie wiadomo gdzie poszła i z kim.. Martwię się..
- 5 godzin ? - jego oczy były jak pięciozłotówki
Pokiwałam głową .
- Chodź, pójdziemy jej poszukać. - powiedział i założył szybko buty
Po chwili znaleźliśmy się na korytarzy i zmierzaliśmy w strone windy, a następnie wyjścia z hotelu. 
- Gdzie idziecie ? - spytał Zayn, który pojawił się obok nas
- Szukać Darcy.. - burknęłam
- A co się stało ? - spytał zdezorientowany
- Nie gadaj, jak chcesz chodź z nami ! - warknął Paul i zgarnął mulata do windy
Po 5 minutach znaleźliśmy się przed hotelem. Postanowiliśmy, że pójdziemy w prawą stronę, która kieruję nas do najbliższego klubu. Ona może być wszędzie przecież.

Zayn

Martwiłem się o Darcy. Jak naprawdę mogło coś jej się stać. Po drodzę Jess opowiedziała mi o wszystkim, od kąd jej nie ma i takie tam. Gdy byliśmy przy sklepie z biżuterią, stał tłum ludzi i ... karetka ? Spojrzałem na Paul'a i Jess zdezorientowany i szybko podbiegliśmy do zbiegowiska. Przepchałem się przez ludzi i znalazłem się przy... noszach , na której leżała szatynka. Głos mi uwiązł w gardle. Patrzyłem na ciało Darcy, która leżała  bez ruchu.. Po chwili przy mnie znalazła się pozostała dwójka.
- Jezu Chryste ! - zakrył usta ojciec poszkodowanej
Lekarze podbiegli do noszy i wzięli ją.
- Gdzie ją wieziecie ? - podbiegłem do nich
- Do szpitala na Starwill Streat 23 . - powiedział i wsiadł do karetki
Spojrzałem przez ramie na przyjaciółkę Darcy i jej ojca. Byli wstrząśnięci. Rozejrzałem sie pośpiesznie i zobaczyłem taksówkę. Złapałem za rękę Jessie i Paul'a i wsadziłem do taksówki  :
- Do szpitala. Starwill 23 , proszę.

____________________________________
No to jest 9. Wydaje mi się, że trochę lepszy od tamtego poprzedniego , ale nie wiem.. Przynajmniej coś się zaczęło dziać. I mam sprawę.  Jeden anonim napisał, że robię dużo błędów. Przepraszam ! Może dlatego, że dosyć szybko piszę i czasem nawet nie zwracam uwagi na to, lecz postaram się ich za dużo nie robić. No i podwyższam stawkę. 14 komentarzy i dodaję następny. :D Okrutna jestem. XD No,a le poradzicie sobie przecież, nie ? Poza tym. CZYTASZ = SKOMENTUJ ! Błagam Was. Czytacie mojego bloga to skomentujcie. Niewielka rzecz, a cieszy. :D Więc błagam, błagam. ;)
Jutro wyjeżdżam nad morze , wracam 12 lipca.
Miłych Wakacji ! :)
Do nn. ;) Kocham Was. <3